Smalec jest dla mnie ostatnio sporą zagadką. Wszyscy na około się zdrowo odżywiają, liczą kalorie, odchudzają i jedzą prawie wyłącznie warzywa. Ale kiedy na stole pojawia się smalec, czy to w domu, czy w jakiejś knajpce z chłopskim jadłem, to znika zanim ktokolwiek zdąży powiedzieć "Smacznego". Moim zdaniem najlepszy jest z cebulą, jabłkami i majerankiem. Ilość majeranku zależy od gustu, ale powinno go być widać. Jeśli chodzi o sól i pieprz, to nie da się gorącego smalcu spróbować, więc przyprawia się go "mniej niż więcej", a potem wedle upodobań doprawia już na chlebie. Oczywiście najlepiej komponuje się z razowym chlebem i kiszonym ogórkiem.
Składniki:
- 1000 g słoniny
- 1000 g świeżego boczku
- 300 g wędzonego boczku
- 2 spore cebule
- 4 średnie jabłka
- 2 łyżki majeranku
- sól i pieprz
Cebulę pokroić w kostkę. Jabłka obrać, wydrążyć gniazda nasienne i pokroić w niewielkie kawałki. Cebulę wrzucić na rozgrzaną patelnię i zeszklić. Dodać jabłka i smażyć aż lekko zmiękną. Wystudzić i zmielić. Słoninę i boczek zmielić i roztopić na patelni na małym ogniu. Kiedy skwarki zaczną zmieniać kolor dodać cebulę z jabłkami i smażyć jeszcze przez około 10 minut. Dodać majeranek, sól i pieprz, zamieszać i zdjąć z ognia. Jeszcze ciepły smalec przełożyć do miseczek lub słoików. Kiedy ostygnie wstawić do lodówki. W zamkniętym słoiku można go przechowywać około 2 tygodni.