Miałem wątpliwości, czy to nie jest nadużycie - nazwanie tego sałatką. Czy nie lepiej brzmiałby bób z boczkiem. Ostatecznie postanowiłem pozostawić nazwę użytą przez autora, czyli Pascala Brodnickiego. Nie dotarłem do zapisu przepisu, ale ten wydawał mi się najbardziej zbliżony - przynajmniej tak go zapamiętałem. Natrafiłem również na wersje z oliwą z oliwek i octem winnym, ale jakoś mnie nie przekonały. Ważne jest, by bób był świeży. Dużo łatwiej się obiera i dzięki sprawdzonemu sposobowi na gotowanie (duży ogień, najpierw cukier potem sól) zachowuje ładny kolor. Dla mnie to ciekawa odmiana od podawania bobu z czosnkiem, masłem i koperkiem.
Składniki (4 porcje):
- 500 g bobu
- 80 g chudego wędzonego boczku
- 1 spora cebula
- łyżka świeżej mięty (ja akurat nie miałem)
- sól, pieprz i cukier
Bób opłukać w zimnej wodzie. Zagotować około 2 litry wody z łyżeczką cukru. Bób wrzucić do wrzątku i gotować pod przykryciem na dużym ogniu. Po 5 minutach dodać 2 płaskie łyżeczki soli. Gotować jeszcze około 10-15 minut, aż bób będzie miękki. Po tym czasie odcedzić, przelać zimną wodą i obrać z łupin. Boczek pokroić w drobną kostkę. Cebulę obrać i pokroić w piórka. Boczek wrzucić na rozgrzaną, suchą patelnię i podsmażyć na chrupiąco. Dodać do niego cebulę i smażyć całość mieszając, do czasu, aż cebula lekko zmięknie. Zdjąć z ognia. Dodać bób, wymieszać, doprawić solą i pieprzem do smaku. Przed podaniem dodać świeżą miętę. Według mnie najsmaczniejszy jest podany lekko ciepły.
Sałatka jak najbardziej:) ja lubię właśnie w takiej wersji bub tylko to obieranie:))
OdpowiedzUsuńDzięki za ten przepis, niełatwo znaleźć przepis na tą sałatkę w internecie, a ja miałam ochotę na jej zreobienie już od jakiegoś czasu, po tym, jak mój Współspacz raczył się nią w pewnej nadmorskiej knajpce w Sopocie.
OdpowiedzUsuń